"SERCE KRÓLOWEJ" - Rozdział 1

 HEJJJ!

Ostatnio, jeśli chodzi o fanficki z franczyzy Krainy Lodu, to naprawdę dużo nad nimi pracuję - chodzi tu konkretnie o drugi tom Skowronka, który pewnie zostanie opublikowany na tym blogu tuż po pierwszym tomie (więc może za kilka miesięcy? XD), ale pracuję też nad fanfickiem... shipu o którym mogę napisać w następnym poście, bo naprawdę się w niego wciągnęłam, a chodzi tu o ship... LANNA, CZYLI LARS I ANNA... pewnie pomyślicie, że "hej, Anna jest już z Kristoffem, co ty gadasz?"...

A ja powiem Wam, że Lanna jest to dla mnie naprawdę logiczny ship, który wymyśliłam z moją najlepszą przyjaciółką i to całkiem niedawno... ale to może w innym poście? W skrócie, myślę że księcia historyka z Nasturii i nową królową Arendelle łączy więcej, niż moglibyśmy się spodziewać i to nie tylko jeśli chodzi o bycie rodzeństwem naszej kochanej Helsy, hehe... ;)

Ale bez dłuższego przeciągania, zaczynamy....


                                                            



                                            (fanart autorstwa cardcarrying na Tumblr :DD)


                _________________________________________________________________


(nota : fanfick dzieje się po wydarzeniach z książki "Znajdź tę moc"/"All is found" z franczyzy Frozen, więc mogą pojawić się drobne spoilery do opowiadania "The Next Right Things" z niej, gdzie po raz kolejny pojawiają się tam Lars i Helga :DDD)


_______________________________________________________________________


“Lars, co ty sobie nie wyobrażasz?” - powiedziała Helga, skrupulatnie czyszcząc swoje okrągłe okulary ścierką, gdy wyjechaliśmy królewskim, czarnym jak królestwo mojego ojca powozem, a ja zaśmiałem się nerwowo, bawiąc się moimi palcami, co często robiłem w sytuacjach dużego stresu.

Wyjechaliśmy właśnie z zamku w Arendelle, rządzonego przez kochaną, nieco roztrzepaną, ale jednak dobrą i słodką królową Annę, siostrę byłej królowej Elsy, która obecnie żyła spokojnie w Zaklętej Puszczy na Północy, a powrót do owego, jak to nazywali, domu, przyprawiał mnie o dreszcze strachu.

NIENAWIDZIŁEM NASTURII - TO MIEJSCE PRZERAŻAŁO MNIE NA ŚMIERĆ, TO TAM ODBYŁY SIĘ NAJGORSZE KOSZMARY MOJEGO ŻYCIA, A ŚWIADOMOŚĆ, ŻE WRACAM TAM Z HELGĄ, DAWAŁA MI NIEMOŻLIWE CIARY STRACHU.

“Ja….” - zacząłem, nie wiedząc co powiedzieć.

Helga byłaby na pewno na mnie wściekła, gdybym porozmawiał z Anną choć chwilę dłużej - tak naprawdę, choć nienawidziła mnie za rzekomą moją winę w naszym małżeństwie, którego ona nie chciała za wszelką cenę, choć próbowała skrzętnie to ukryć, była naprawdę, wręcz obsesyjnie zazdrosna o moją przyjaźń z królową.

Anna była po prostu miła i tyle - była dobrą królową, choć miałem wrażenie, że tak naprawdę wcale nie chciała władzy, a przyjęła ją tylko z miłości do własnej siostry, i mimo tych podobieństw, rzekomych podobieństw do samego mnie, rzekłbym…. to była po prostu przyjaźń, nic więcej.

“Co chcesz mi powiedzieć, Lars? Że uganiasz się za inną królową, a nazywasz to przyjaźnią? Ja znam prawdę - to nie jest platoniczne.” - powiedziała wściekła, poprawiając okulary, a ja odchrząknąłem, próbując naprawić sytuację.

Byłem obsesyjnie skupiony na zadbaniu o dobrą atmosferę wszędzie, nie chciałem wracać do czasów, gdzie byłem ignorowany i dręczony przez Caleba i Victora… zanim urodzili się inni bracia, a przede wszystkim, Hans.

Mój kochany Hans, który obecnie albo jeździł na wózku po wypadku z kulą śnieżną, który wybaczyłem królowej Elsie dla wszelkiego spokoju, albo odpoczywał w łóżku godzinami, gdzie często znajdowałem go spokojnie śpiącego, chciałby dla mnie dobrze… wiedziałem, że choć popiera moje małżeństwo z Helgą, WIE, ŻE NIE JESTEM SZCZĘŚLIWY…

On wiedział to zbyt doskonale.

Próbowałem to ukryć, ale… Anna miała w sobie coś cudownego, słodkość, delikatność, ale też odwagę… coś, czego nie potrafiłem za cholerę zobaczyć w Heldze.

Była dla mnie… zimna. Neutralna.

Choć byłem z nią z obowiązku, nie była TĄ JEDYNĄ… próbowałem to ukryć na zewnątrz, ale wewnątrz… wiedziałem, że muszę być w tej relacji i tyle.

Że nie czeka mnie w tym życiu nic więcej, przynajmniej, a nawet głównie w kwestii miłości…

Odchrząknąłem.

“Helga, kochanie… zapewniam cię, że nie mam nic wspólnego z królową Anną, a na pewno już nic nie romantycznie… to tylko dyplomatyczne rozmowy, nic więcej i…”

“Mam dość. Dlaczego mnie okłamujesz?!” - krzyknęła przerażona, tak że aż nasz woźnica zatrzymał się, obruszony naszą rozmową, przebiegającą w przerażonym tonie.

Westchnąłem. 

“Helga, ja cię naprawdę nie kłamię… mówię szczerze. Od kiedy Hans jest na wózku, ja…. nigdy nie kłamię. Nie ignoruję ani ciebie, ani jego. Oboje jesteście dla mnie ważni…”

“Tak? To w takim razie idź do niego. Ja się nie będę z tobą wykłócać.” - odpowiedziała, a ja przez chwilę poczułem się sparaliżowany, ostrością jej słów.

Miałem wrażenie, że Hans, mój mały braciszek, obecnie dwudziestosiedmioletni, rozumie mnie najbardziej, bardziej niż Helga kiedykolwiek by mogła.

Byłem z nim od kołyski… karmiłem go, przytulałem do snu, brałem do swojego łóżka, gdy bał się naszych braci…. rozumiał mnie najbardziej i przynajmniej przed samym sobą, nie zamierzałem tego ukrywać.

“Helga, ja…” - zacząłem, jednak nie potrafiłem z siebie wydobyć odpowiednich słów, czy to ze stresu, czy z rezygnacji.

“A zresztą nieważne.”

Helga popatrzyła na mnie z irytacją, a następnie odwróciła się w kierunku okna, w jak zwykle, burzowej atmosferze panującej w Nasturii.

Wyspa nie była dobrym miejscem do życia - po raz kolejny wracałem do tych idiotów, którzy krzywdzili mnie i mojego brata.

Ojca na szczęście nie było, był na kompletnie innej wyspie, podbijając kolejne królestwa i prowadząc wojny, więc przynajmniej tyle dobrze, że tego gnoja nie było w życiu moim i Hansa od paru dobrych miesięcy…. z kolei nasi bracia… wciąż tu byli i istnieli.

Starałem się, aby Hans nie był prześladowany po raz kolejny, ale i tak, mimo że go chroniłem, nie mogłem mu zapewnić w pełni ucieczki od tego piekła…

Znowu czułem się jak zły brat, który mimo że nie krzywdzi fizycznie, krzywdzi w inny sposób.

Nigdy nie dojdę ze sobą do skutku - ani przy Heldze, ani przy samym sobie.

Myślałem, jak bardzo złym bratem mogę być?

Jak bardzo mogę spieprzyć kolejne sprawy w naszym życiu, a co najważniejsze, w życiu Hansa…

jedynej osoby, która kiedykolwiek tak bardzo mnie kochała?


***
“Hans!” - powiedziałem, wchodząc do pokoju mojego brata, leżącego w łóżku ciemnym wieczorem, przy jednej lampie naftowej i czytającego książkę.

“LARS!” - wykrzyknął mój młodszy brat, niestety nie mogąc normalnie chodzić od czasu tego cholernego wypadku, więc to ja weszłem do jego łóżka, przykrywając nas obu kocem.

“Nie sądzę, żeby Anna miała o mnie dobre zdanie…” - powiedział gorzko Hans.

“Szczególnie po tym… co zrobiłem. I czego wciąż cholernie żałuję.”

Kiwnąłem głową, patrząc na gorzkość na jego twarzy.

Fakt, próbował zamordować królową Arendelle i zdradził jej siostrę, Annę właśnie, ale…. ja wiedziałem, że na początku wcale tego nie chciał. I że wciąż uważa się za potwora z powodu całych swoich przewinień.

Mówił często, że ten wózek to jego kara za przewinienia - i że Elsa skarała go w ten sposób, za to że chciał jej odebrać życie.

Dla mnie to był po prostu wypadek, ale wiedziałem, co on o sobie myślał… że jest potworem, i że całe jego, nawet WCZEŚNIEJSZE życie, należało mu się…

Tak bardzo chciałem go uratować, ale… nie wiedziałem jak.

Kompletnie nie wiedziałem.

“Hans…. Anna nie powiedziała, że nie ma ci tego za złe, ale… jestem pewien, że potrzebujecie czasu. Było pomiędzy tobą i Anną coś wyjątkowego, jakaś chemia…”

“Jasne… powiedz to jej, gdy ją skrzywdziłem.” - odpowiedział Hans, powoli podnosząc się z łóżka i wsiadając na swój wózek inwalidzki, na którym po chwili powoli wyjechał z pokoju, wciąż w koszuli nocnej i szlafroku, na korytarz zamku.

Pobiegłem za nim, czując jak serce mi się kraja, widząc go w takim stanie.

“Hans, zaczekaj….” - odpowiedziałem, a on popatrzył na mnie z winą.

Po chwili jednak, ku komfortowi nas obu, zmienił temat, patrząc na mnie wciąż swoimi zielonymi, wielkimi oczami.

“No więc… jak relacja z Helgą? Czuję, że coś się stało, prawda, Lars?”

Popatrzyłem na niego, także z winą w moich oczach.

Westchnąłem, wiedząc że nie mogę go okłamywać - był mądry, wiedział co się stało.

Poza tym… łączyła nas specjalna więź, brata dla brata.

Oboje wiedzieliśmy, gdy działo się coś złego.

“Hans… też masz czasami wrażenie, że gdzieś nie pasujesz? Albo że pasujesz… no nie wiem, gdzieś indziej?”
Hans popatrzył na mnie z winą w swoich oczach.

“Chłopie, ja całe życie nie wiedziałem, gdzie pasuję… dla mnie to normalność, wiesz?”

Między nami zapadła cisza.

Wiedziałem doskonale, że Hans maskuje swoje emocje ironią - gdy tylko był poruszany temat jego samotności i traumy, on maskował to żartem.

Jednak ja wiedziałem, że wcale nie jest mu do śmiechu.

Położyłem rękę na jego ramieniu.

Jego szczęście było dla mnie ważniejsze niż mnie samego - ja mogłem żyć w relacji z Helgą, ważne, żeby Hans miał się dobrze.

“Hans… wiesz, że zawsze, gdziekolwiek będziesz, ja będę cię wspierał, tak?”

Hans westchnął.

“To dlaczego chociaż raz nie możesz czegoś zrobić dla samego siebie? Ja radzę sobie dobrze, wiem, że to ty obecnie jesteś w gorszym stanie… potrzebujesz czegoś nowego, Lars. Ja sobie radzę…”

W tej chwili popatrzył na swój wózek z obrzydzeniem.

“Nawet na tych cholernych kołach.”

Popatrzyłem na niego, a następnie pocałowałem go w głowę w braterski sposób, na co on zareagował uśmiechem.

Kochałem widzieć, gdy się uśmiechał - właśnie to on potrzebował tego częściej, nie ja.

Szczególnie, gdy zaczęliśmy naprawiać naszą relację.

“Ja sobie poradzę.”

Hans uśmiechnął się do mnie, a następnie przytuliliśmy się mocno, gdy schyliłem się, aby być na poziomie jego ciała na wózku.

“Kocham cię, Lars. Najbardziej na świecie.”
Uśmiechnąłem się mimo bólu, który mnie otaczał.

“A ja kocham ciebie jeszcze bardziej.”
Po chwili odeszłem od Hansa, zostawiając go i jego myśli w spokoju, czując, jak moje gardło napełnia się ogniem.

Postanowiłem, że dam sobie się wypłakać - Helga tego nie widziała. Mogłem to robić.

Usiadłem pod ścianą, a następnie, w ciemności, wylałem z siebie wszystkie łzy, na jakie było mnie stać.




Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Powrót na bloga + recenzja krótkometrażówek

WSZYSTKIE ZAINTERESOWANIA MIŁOSNE/SHIPY ELSY (I KTÓRY JEST NAJBLIŻEJ KANONU?)

MUFASA KRÓL LEW - Dobre fanfiction czy słaby prequel do kanonu? (RECENZJA + REAKTYWACJA BLOGA)