"Wielka przygoda Roszpunki" - rozdział 1

Hej!

Na pewno jeśli przeczytaliście ten tytuł, to zaczęliście się zastanawiać, skąd wpadłam na pomysł, żeby zrobić opowiadanie z innego filmu Disney'a. Otóż ostatnio zaczęłam pisać moje własne tomy do serii książek "Disney Księżniczka. Początki", która w Polsce jest wydawana przez wydawnictwo Egmont. Niestety, w Polsce zostały opublikowane tylko trzy tomy tej serii, a pozostałe kilka w ogóle nie doczekało się polskiej wersji językowej. Dlatego jako fanka postanowiłam napisać kolejne książki.
Ale czym w ogóle jest seria "Disney Księżniczka. Początki"? Każda z tych krótkich książeczek opowiada historię z dzieciństwa jednej z księżniczek z bajek Disney'a. Na razie czytam drugi z trzech tomów - "Odkrycie Belli". Ja mam w planach napisać cztery książki z tej serii, ale pierwsza skupia się na historii z dzieciństwa Roszpunki. Co ciekawe, piszę tę opowieść z dwóch perspektyw - Roszpunki i Julka ( Lepiej znanego jako Flynn).
Mam nadzieję, że na moim blogu historie z innych filmów także wam się spodobają.
PS. Przepraszam za przeskakującą czcionkę, ale gdy próbuję coś zmienić, cały tekst się łączy i nie ma odstępów między dialogami :(

Ośmioletnia Roszpunka właśnie skończyła swój najnowszy obraz na ścianie. Przedstawiał on wiele rzeczy, które dziewczynka zobaczyła przez okno wieży, w której mieszkała od dzieciństwa – ptaki, motyle, a nawet samą Roszpunkę w pięknej, różowej sukience. Było to według niej jej największe arcydzieło w życiu – obraz rozciągał się praktycznie po całej powierzchni jednej ściany.
Ciekawe, kiedy zostanę prawdziwą artystką?” - pomyślała Roszpunka, odkładając pędzel na mały stolik stojący obok.
Bycie malarką i pokazywanie innym ludziom swoich prac było największym marzeniem ośmiolatki. Niestety, przez to że nie mogła wychodzić z wieży ze względu na niebezpieczeństwa czyhające za murami jej domu, dziewczynka nie mogła wychodzić na dwór. Roszpunka nie wiedziała jednak, że kobieta, która ją wychowywała – Gertruda nie była jej mamą. Była ona chciwa i porwała Roszpunkę, gdy była jeszcze niemowlakiem. Chciała bowiem czerpać młodość z jej cudownych, bardzo długich, magicznych blond włosów, ponieważ uleczały one rany i zwracały młodość. Potrzebna była do tego jedynie specjalna piosenka. Oczywiście Roszpunka nie wiedziała o całej sytuacji z przeszłości i cieszyła się każdą chwilą. Szczególnie, że od dwóch miesięcy z dziewczynką myślał sympatyczny kameleon – Pascal. Został on uleczony przez

Roszpunkę i odtąd oboje stali się najlepszymi przyjaciółmi – razem spali, bawili się, a czasami Pascal pomagał Roszpunce malować obrazy. Dzięki obecności zwierzaka dziewczynka nie czuła się samotna.
Pascalku, za chwilę powinna przyjść mama – Roszpunka pozwoliła kameleonowi wejść na swoję ramię. Tego dnia była bardzo podekscytowana, ponieważ Gertruda poszła do miasta i miała przynieść pyszne, truskawkowe babeczki. Zdolna Roszpunka mogła sama upiec takie, ale wolała przyniesione z daleka. Wyobrażała sobie, jak sama tańczy w mieście, jednak z powodu rzekomych niebezpieczeństw czających się dookoła, dziewczynka miała mieszane uczucia co do wychodzenia poza wieżę. Z jednej strony Roszpunka bała się, że ludzie mogą coś jej zrobić, ale z drugiej bardzo chciała ich poznać.
Może akurat ktoś okaże się sympatyczny?” - pomyślała ośmiolatka. Wtem usłyszała głos Gertrudy dobiegający z dołu wieży.
Roszpuneczko! Przyniosłam pyszne babeczki z miasta! - zawołała kobieta.
Na te słowa Roszpunka podeszła do okna i spuściła swoje nadzwyczajnie długie, blond włosy. Były one bardzo silne i dzięki temu Gertruda mogła bez problemu wejść na górę. Wieża nie miała schodów, a więc kobieta musiała wchodzić na górę za pośrednictwem Roszpunki. Gdy Gertruda weszła na górę, od razu przytuliła dziewczynkę.
- Mamo, przyniosłaś te babeczki? - w oczach ośmiolatki było widać podekscytowanie.
- Oczywiście, że tak. - kobieta wyjęła z wiklinowego kosza kilka pysznie wyglądających babeczek z truskawkowym kremem. Na górze każdej leżała soczysta truskawka. Roszpunka od razu ugryzła kawałek ciastka.
- Ale pyszne! - dziewczynka nigdy nie jadła takich pyszności. Mieszkała w wieży od wczesnego dzieciństwa, ale Gertruda nigdy nie przyniosła jej aż tak dobrego jedzenia.
- To nie koniec niespodzianek, córeczko. - rzekła tajemniczo kobieta – Byłam dzisiaj na miejskim rynku i zauważyłam, że mieszkańcy przygotowują się do festiwalu. Nie wiem z jakiej okazji, ale wszędzie są już powieszone flagi i girlandy. Widziałam nawet, jak piekarz piekł pyszne ciasto. To od niego kupiłam te babeczki – Gertruda nie wspomniała, że jako osoba poszukiwana od ośmiu lat w całym królestwie, kupiła ciastka, będąc w kapturze ze względu na to, że każdy w mieście widział listy gończe z jej wizerunkiem. Na nich widniała jednak staruszka, a nie młoda kobieta ponieważ Gertruda uzyskiwała młody wygląd dzięki korzystaniu z magicznych włosów Roszpunki.
- Jak świetnie! Mogę tam iść? Proszę, mamo! - Roszpunka zrobiła słodkie oczka, jednak Gertruda była nieugięta.
- Przecież mówiłam ci o wszystkich niebezpieczeństwach, jakie mogą cię spotkać za murami wieży. Tu jest twój dom i masz tu być. - wytłumaczyła kobieta.
Roszpunka westchnęła i zwiesiła smutno głowę.
Dobrze. Przecież tu nic mi nie grozi...
- Jesteś bardzo posłuszna. - odpowiedziała spokojnie Gertruda. Po chwili kobieta poszła do swojej sypialni,
a Roszpunka wzięła Pascala, który ukrył się za pudełkiem z farbami. Tylko on od początku podejrzewał, że Gertruda jest zła i próbuje ją na siłę zatrzymać w wieży. Dlatego zawsze się ukrywał, ku wielkiemu zdziwieniu Roszpunki.
- Chodź, mama już sobie poszła - dziewczynka wzięła przyjaciela na ręce. Niespodziewanie do jej głowy wpadł świetny pomysł.
- Już wiem! - ośmiolatka wykrzyknęła to tak głośno, że Pascal przestraszył się. Roszpunka, widząc to szybko go przeprosiła – Przepraszam! Pascal, chodzi o to, że możemy zorganizować własny festiwal. Tu, w wieży.
Kameleon spojrzał na przyjaciółkę z lekką wątpliwością.
Oczywiście nie zaprosimy całego miasta. Będziemy tylko ty, ja i mama. - wyjaśniła ośmiolatka.
Gdy Pascal to usłyszał, jego humor od razu się poprawił. Roszpunka, jako bardzo spontaniczna osoba, od razu pobiegła do pustej ściany, aby namalować nowy obraz nawiązujący do jej własnego, małego święta.





Komentarze

  1. Fajny pomysł. Ogólnie mało wiemy o przeszłości księżniczek i ich dzieciństwie, dlatego można pisać dużo ciekawych rzeczy. Tak jak mówiłam, "Zaplątani" to jeden z moich ulubionych filmów, więc bardzo mi się podobało.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Powrót na bloga + recenzja krótkometrażówek

One-shot - "Kraina Lodu. Niezwykły ślub"

Wielkanoc 2020 i prezenty